piątek, 1 kwietnia 2016

Notka informacyjna

Cześć!
Dawno mnie tu nie było. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Semestr jest krótki, nauczyciele dużo wymagają, a ja jeszcze walczę o najwyższą średnią na koniec roku. Pcham się do konkursów i po prostu brakuje mi czasu. Cały tydzień haruje, a jednym wolnym dniem jest dla mnie niedziela, którą spędzam z rodziną. Na razie czekam na nowy komputer, który nadejdzie za miesiąc lub dwa. Myślę, że w czerwcu rozdziały będą pojawiały się często. 
Po dłuższym czasie jest! Wyczekiwany przeze mnie szablon nareszcie na blogu :) Jest prześliczny i dziękuję Aveline Gross z Land of Grafic. 
Niestety zaniedbałam też rozdziały i nowości na obserwowanych blogach. Przepraszam, ale obiecuję, że na pewno to nadrobię. Na razie dłuższa przerwa.
Pozdrawiam
Druella

poniedziałek, 8 lutego 2016

Tajemnicza paczka

                             




- Hermiona! Co to ma być?! - krzyknął Draco. Właśnie odebrał paczkę od kuriera. Mężczyzna nie był zwolennikiem takiej formy zakupów. Gdy jego żona pierwszy raz złożyła zamówienie, nakrzyczał na kuriera, a ten uciekł.

- Nareszcie! Tak długo czekałam! - ujrzawszy paczkę, podbiegła do Draco i zaczęła ją szybko otwierać. Po kilku minutach szarpaniny z kartonem, zobaczyli nieposkładane deski i śrubki. Draco patrzył się ze zdziwieniem na zachwyt Hermiony.

- Dlaczego, na Merlina, ty masz taki wspaniały humor?! Przecież to stera drzewa, która nam się do niczego nie przyda!

- Jest nam potrzebne łóżeczko dla naszego dziecka. Jestem w ciąży.


*************
Cześć! Ten drabble jest dzieckiem przypadku xD
Naszła mnie ochota na napisanie drabble'a, no to piszę. Gdy skończyłam, patrzę ile jest słów.
Bam! Równo 100 słów. Może jednak to nie jest takie trudne :)
Pozdrawiam ^^

czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 4

http://38.media.tumblr.com/tumblr_m3jj32nFeE1qb1uce.gif




Z ogromnym trudem otworzył oczy. Na początku nic nie widział, bo przytłoczyła go jasność. Nie potrafił rozróżnić, czy jeszcze żyje, czy już umarł. W końcu ujrzał niewyraźne twarze Astorii i Blaise'a. Zabini był jego najlepszym przyjacielem. Z kolei Greengrass była jego dobrą kumpelą. Nie lubił jej tak, jak Blaise'a, ale była dla niego ważna. Gdy z jego wzrokiem było wszystko w porządku, do jego uszu dobiegł pisk Parkinson.

- Draco! Jak ja się bałam o ciebie... - chciała rzucić mu się na szyję, lecz w ostatniej chwili Lucjusz ją powstrzymał. Pojawił się ni stąd ni zowąd. Blondyn zakasłał. Nie czuł się najlepiej. Bolało go gardło. Nagle jego umysł rozjaśniło. Poszedł do rodziców, dowiedział się tej strasznej prawdy, poszedł nad wodę. Zaczął pływać. Wtedy urwał mu się film. Więcej nic nie pamiętał. Kilka chwil z jego życia, było zakryte.

- Wyjdźcie wszyscy! - powiedział Lucjusz. Te słowa wypłynęły z jego ust, tak złowieszczo, że nawet Pansy odeszła. Pewność siebie przegrała. Przecież musiała być posłuszna dla ,,przyszłego teścia". Kiedy uczniowie poszli sobie, Malfoy przysiadł obok syna. Był bardzo zakłopotany. Nie wierzył, że Draco to zrobił. Chciał popełnić samobójstwo? To do niego nie podobne. Przez kilka ostatnich godzin, kiedy Draco już trafił do skrzydła szpitalnego, zastanawiał się, jak zacząć to rozmowę. Wściekłość nie wchodziła w grę.

- Draco, dlaczego to nam zrobiłeś? - zapytał spokojnym tonem. Ślizgon spojrzał na niego zdziwiony.

- A niby co takiego? - Lucjusz przewrócił oczami. Nie dowierzał, że teraz syn będzie zgrywał obrażonego i niedostępnego. Z kolei chłopak nie wiedział o co chodzi ojcu. Poszedł sobie popływać i tyle. A co tyle hałasu?

- Dlaczego chciałeś się zabić? - to pytanie uderzyło Draco.

- Poszedłem tylko popływać! - cedził każde słowo. Poczuł się niezwykle oburzony. Co on mu chce wmówić?!

-  Panna Granger i pan Weasley cię uratowali. Gdyby nie oni, nie żyłbyś już. Na koniec mam jeszcze jedną prośbę, a mianowicie nie rób tego więcej - powiedział i odszedł.

Gdy Draco stracił go z wzroku, zamknął oczy. Nie, nie i jeszcze raz nie! Każdy mógł go uratować, ale nie szlama i zdrajca krwi! Co ojcu odwaliło z próbą samobójczą?! To przecież jakiś przypadek! Musiało się coś wydarzyć i dlatego stracił przytomność. Może był za bardzo zdenerwowany. Być może zachłysnął się wodą. Kiedy już wypije wszystkie mikstury od pani Pomfrey, zapyta się jej dokładnie co się stało. Przekręcił się z trudem na bok i zasnął.



/*/*/*



- To było bardzo piękne z waszej strony! - zachwycała się Luna.

Wraz z Ron'em i Hermioną siedzieli w Pokoju Wspólnym Prefektów Naczelnych. Weasley był czerwony na całej twarzy. Jego wściekłość sięgnęła zenitu. Po co ratować tlenioną fretkę?! Nie mógł pojąć, dlaczego Granger to zrobiła. Przez tyle lat ten głupi Ślizgon ich obrażał i szydził z nich. Do tego był śmierciożercą. Nie mieściło mu to się w głowie. Hermiona miała mieszane uczucia. Niby mogła być dumna, bo uratowała człowieka. Z drugiej strony, on ją obrażał. Wróg jest wrogiem, ale gdyby nic nie zrobili, miała by człowieka na sumieniu. Nie wiedziała już co myśleć. Panna Lovegood była dumna z Gryfonów. W końcu nie codziennie ratuje się ludzi. Może był to Malfoy, ale jednak był człowiekiem. Ich rozmowa się nie kleiła. Każdy był pogrążony w swoich myślach. Do zadumanych uszu uczniów, dobiegło stukanie w okno. Była to sowa.

- Ja pójdę - odparła Hermiona. Wstała i wyruszyła w stronę okna. Chwyciła list. Jej oczom ukazał się herb Malfoy'ów.

- Będzie ciekawie - pomyślała, otwierając kopertę. 



Panno Granger!

Przepraszam za kłopotanie pani o dość późnej porze, ale chciałabym pani podziękować za uratowanie mojego syna. Gryffindor otrzymuje 100 punktów. 

Chciałabym aby przyszła pani jutro o 18.00 do sali OPCM. Omówimy nasze spotkania i poinformuję panią dokładniej o zabawie Haloween'owej. Chcę również, abyście jutro ogłosili wszystkim o tym przedsięwzięciu.

Dobrej nocy życzę.

Narcyza Malfoy



Hermiona rzuciła okiem na zegar. Była już 22.00.

- Lecę już - powiedziała, zbliżając się do drzwi swojego pokoju.

- Od kogo ten list? - zapytał Ron. Ciekawość była jego słabą stroną. Musiał wszystko wiedzieć. Nie obchodziło go, czy są to prywatne sprawy Hermiony, czy też korespondencja z rodziną. Koniecznie musiał wiedzieć i tyle.

- Nie ważne - odparła Hermiona. Nie miała ochoty na opowiadanie wszystkiego Ronaldowi. Wkroczyła do swojej sypialni. Gdy zniknęła, Weasley zrobił się czerwony jak burak i również opuścił pomieszczenie, pozostawiając Lunę w samotności.




/*/*/*



Następny dzień minął Hermionie na nauce. Wstała, założyła luźny strój, udała się na śniadanie, poszła na lekcje. Gdy około 16.00, odrobiła już wszystko i przygotowała się na następny dzień, ktoś zapukał. Otwierając drzwi, ujrzała Harry'ego. Ucieszyła się na widok Wybrańca. Wczoraj miała w końcu go odwiedzić, ale wypadek z Malfoy'em, uniemożliwił jej to.

- Cześć! Już wróciłeś? - przywitała Potter'a. Chłopak uśmiechnął się. Szczęście go rozpierało. Myślał, że już nie wytrzyma. Nuda mu doskwierała. Dodatkowo pani Pomfrey szprycowała go różnymi wynalazkami i eliksirami.

- Wróciłem z tej męczarni. Chciałem zapytać co się działo gdy mnie nie było - usiadł na fotelu. Zaczął rozglądać się uważnie po pokoju.

- Nic specjalnego. Dzisiaj ogłaszaliśmy o imprezie Haloween'owej, organizowanej przez panią Narcyzę. Co ty na to? - odparła. Cieszyła się, że nareszcie Harry wrócił do normalności.

- Wspaniale! Z kim idziesz? - zapytał. Był nieźle zahipnotyzowany pokojem, który mu się spodobał.

- Jeszcze nie wiem - odparła. Usiadła po turecku na łóżku. Pomyślała, że musi zapytać przyjaciela o wakacje. Ta sprawa ją męczyła. Już miała się odezwać, lecz Harry jej przeszkodził.

- Moglibyśmy iść razem - rzucił. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie i zgodziła się.

- Harry, jedna sprawa bardzo mnie męczy... - powiedziała po chwili z trudem. - Dokąd znikałeś w wakacje?

Wybrańcem wstrząsnęło. Nie teraz, tylko nie teraz! Nie mógł teraz jej powiedzieć. To bardzo dziwna sprawa. Dowie się w swoim czasie.

- To nic takiego. Kiedyś ci opowiem - rzekł z niechęcią. Dziewczyna nie miała siły drążyć dalej tego tematu.



/*/*/*



Draco już nie spał. Myślał o wszystkim. Nie wierzył, że to właśnie oni go uratowali. Wiedział, że na sto procent ich nie przeprosi. Jeszcze by tego brakowało. Tak czy inaczej, skopie tyłek Weasley'owi. Przecież może. Jego przemyślenia przerwał Blaise. Ślizgon wszedł do Skrzydła Szpitalnego.

- Jak się czujesz? - zapytał i usiadł na taborecie obok łóżka młodego Malfoy'a.

- Do dupy ze mną. Ojciec sobie ubzdurał, że chciałem samobójstwo popełnić.

- Wiem. Była tutaj ta baba z Proroka Codziennego. Twój tatulek powiedział, że masz zatrucie jakieś - powiedział. - Ale ty tak na serio z tym samobójstwem?

- Zabini! Pogięło cię?! - poprawił się na łóżku.

- Wrzuć na luz stary!

- Wal się! - burknął Malfoy.

- Nie widziałeś Parkinson?

- Uhuhu! Draco nie wiedziałem, że jednak ją miłujesz! - powiedział w iście romantycznym stylu. Lubił takie żarty, które wyprowadzały z równowagi przyjaciela.

- Mhm. Dzisiaj idę z nią na randkę, jutro się oświadczę, pojutrze weźmiemy ślub i zamieszkamy na Hawajach - zakpił. Nagle wybuchł niepohamowany śmiech Zabini'ego.

- Boję się, że tu przylezie - powiedział z trudem, powstrzymując się od śmiechu.

- Ta, jasne! Wierzę w twoje słowa, tak samo jak w to, że kiedyś przefarbujesz się na rudo.

- Skończ już. Astoria gdzie?

- Dynia poszła lekcje robić, ale tak szczerze, to nie wierzę, że naraz zrobi się mądrzejsza od Granger.

            - Nie wspominaj już mi o niej, bo zaraz żygnę na ciebie!




/*/*/*



Wybiła 18.00. Hermiona niecierpliwie czekała pod klasą. Nie chciała na razie sama tam wchodzić. Nie dlatego, że się bała. Postanowiła poczekać na panią Malfoy. Stwierdziła, że mogłoby to być z deka nieuprzejme. W końcu zza jednego z korytarzy wyszła Narcyza. Promienny uśmiech nie znikał z jej twarzy. Niesforna grzywka opadała na jej twarz. Podeszła do Gryfonki.

- Dlaczego nie weszłaś? - zapytała.

- Chciałam na panią poczekać.

- Miło z twojej strony - otworzyła drzwi i weszła do pustej sali. Usiadła przy biurku, a pannie Granger wskazała krzesło obok. Dziewczyna poczuła się lekko skrępowana. Pamiętała, że Harry miał lekcje z samym Dumbledore'm. Czuła się dziwnie. Z jednej strony to znana arystokratka, żona samego Lucjusza Malfoy'a. Z drugiej strony, to również matka Draco. Gryfonka już widziała, jaki zły będzie Ślizgon. Nie chciała jednak o tym myśleć. Postanowiła skupić się na obecnej chwili. Gdy Narcyza wyjęła wszystko co potrzebne z torebki, zwróciła się do Hermiony:

- Dzisiaj darujemy sobie naukę. Przygotowałam jedynie materiały, których sama się nauczysz - podała dziewczynie dwie książki i jakieś stare notatki. 

- Dziękuję - odparła Gryfonka i schowała wszystko do torby. Nie było źle. Przecież dziewczyna jeszcze oddycha i żyje.

- Przejdźmy do konkretów. Chcę, aby zabawa Haloween'owa była niepowtarzalna. Każdy niech się przebierze, ale tak, by nikt go nie poznał. Co o tym sądzisz?

- Może to całkiem fajnie wyjść - uśmiechnęła się.

- Zagrać ma szkolny zespół muzyczny z Durmstrangu. Jedzenie załatwią skrzaty. Jeśli chodzi o wystrój, to nie ma się czym martwić, bo została gromada czasu. Chciałabym, aby Prefekci Naczelni zrobili plakaty informujące o całym przedsięwzięciu. Za chwilkę poszukam tej mojej rozpiski... - zaczęła grzebać w czarnym kuferku. - Mam!

Podała karteczkę Hermionie. Dziewczyna musiała przyznać, że pani Malfoy ma bardzo ładne i staranne pismo. Zauważyła to już w liście.

Reszta spotkania przebiegła na obmyślaniu pomysłów. Gryfonka wykazała się ogromną kreatywnością. Czuła, że ta impreza będzie jedną z najlepszych.




/*/*/*




Późnym wieczorem, Ginny Weasley postanowiła iść na błonia. Dwa lata temu odnalazła małą jaskinię, w której mogłoby znaleźć się, co najwyżej pięć osób. Od tamtego dnia przychodziła tam, gdy miała trudniejszy dzień, bądź jej współlokatorki nie dawały jej spokoju. Teraz w jej głowie siedział Ernie. Sama już nie wiedziała co do niego czuje. Odreagowała już po związku z Harry'm, a tu naraz ten Puchon. Przystojny Puchon. Gdy podeszła już do swojej kryjówki, światło księżyca ukazało jej postać siedzącą przy ścianie.

- Kim jesteś? - zapytała bardzo nieśmiało. Dziewczyna bardzo się przestraszyła. Jej ręce pokrył pot, a po plecach niespodziewanie przeszły ciarki. Pomimo dość ciepłego wieczora, zrobiło jej się zimno. Chciała nawet uciekać, ale zgrabne nóżki jej na to nie pozwoliły.

- To ja - usłyszała męski głos. Bez wahania uznała, że to właśnie Ernie. Dlaczego to zawsze na niego wpada? To jakieś przeznaczenie. Rudowłosą sparaliżowało.

- Przysiądź się - zaprosił ją. Na początku stała jak wryta, jednak po chwili usiadła w bezpiecznej odległości.

- Jak znalazłeś to miejsce? - zapytała z nutą strachu w głosie. Przełknęła głośno ślinę.

- Dzisiaj goniłem jakiegoś niesfornego pierwszaka i jestem - uśmiechnął się. - Dlaczego uciekłaś, gdy poprosiłem cię, abyś poszła ze mną na imprezę?

To pytanie uderzyło w Wiewiórkę, jak grom z jasnego nieba. Macmillan był bardzo spokojny i wyluzowany. Odczuł jednak spięcie ze strony Gryfonki. 

- Nie wiem - odparła. Chłopak przysunął się bliżej. Poczuła jego zapach i bliskość. Pachniał zniewalająco. Poczuła motylki w brzuchu. Nigdy nie doświadczyła tego przy Harry'm. Nie potrafiła dłużej wytrzymać. Uległa.

- Ja już od dawna się w tobie kochałam. Bardzo mi się podobasz - spuściła wzrok. Utkwiła go w jakimś kamieniu. Cisza stała się bardzo przytłaczająca. Słychać było jedynie przyśpieszony oddech Weasley'ówny i spokojny oddech Puchona.

- To tak samo jak ja... - odparł i przytulił roztrzęsioną Gryfonkę.



/*/*/*



Czas szybko mijał. Hermiona spędzała całe dnie na nauce. Ron chodził znerwicowany i nawet jego najnowsza dziewczyna nie potrafiła go uspokoić. Harry wrócił do normalności. Pomimo upalnych dni, nikomu nie chciało się wyjść na dwór. Wszyscy przebywali w swoich dormitoriach. Granger świetnie pełniła obowiązki Prefekta Naczelnego. Plakaty były ładne i estetycznie wykonane. Zajęcia z panią Narcyzą okazały się ciekawe i owocne. Dziewczyna pogłębiała swoją wiedzę. Gryfonka siedziała samotnie w salonie. Czytała najnowszą książkę, którą dostała od pani Malfoy. Bardzo polubiła tą kobietę. Okazała się być bardzo uprzejma. Była zupełnie innym człowiekiem niż jej syn, który właśnie wszedł do pokoju. Minęły już dwa dni odkąd opuścił skrzydło szpitalne. Do tej pory nawet nie odezwał się słowem do Hermiony, a tym bardziej do Weasley'a. Tak też było tym razem. Wszedł do salonu i poszedł do swojej sypialni. Granger nie myślała o przeprosinach. Uratowała go i tyle. Nie myślała w ogóle o całej sytuacji. Prawie wszystko wróciło do normy. 

Dni mijały nie ubłagalnie szybko. Okazało się, że połowa września już za uczniami. Pogoda była przyjemna. Nie było za gorąco, ale też nie za zimno. Dużo czasu spędzano na błoniach. Snape okazał się być bardziej upierdliwy niż kiedykolwiek. Za tym ciągnie się również wiele śmiesznych sytuacji na lekcjach.

Gdy pewnego dnia, Pansy przyszła na Eliksiry w wysokich szpilkach, bardzo wytapetowaną twarzą i długimi paznokciami pokrytymi srebrnym lakierem, miarka się przebrała. Severus tak się wkurzył, że zrobił kartkówkę. Dla Hermiony była to rzecz jasna, bułka z masłem. Gdy Goyle, siedzący samotnie w ławce przy ścianie skończył pisać swoją pracę, jako jeden z ostatnich chciał ją odnieść. Chcąc się popisać, stanął na drugim z krzeseł. W jego małym móżdżku zaistniała myśl, żeby skoczyć i krzyknąć jakiś głupi tekst. Chwilę później wszyscy usłyszeli coś w stylu trzęsienia ziemi. Wyłożył się jak długi, z twarzą u stóp profesora Snape'a. Na następnych zajęciach poprosił owego Ślizgona do odpowiedzi. Zaczął pytać go o składniki potrzebne do uwarzenia różnych eliksirów. Po przytłaczającej ciszy, Snape się odezwał:

- Dobra, niech Goyle siądzie, bo ja zaraz zasnę, a jak zasnę, to będę strasznie chrapał.

Okazało się, że profesor McGonagall też ma poczucie humoru. Na piątkową lekcję transmutacji, pani Minerva zapowiedziała sprawdzian. Kiedy wszyscy weszli do klasy, zaczęli głośno rozmawiać.

- Bo wam zrobię zaraz kartkówkę! - krzyknęła pani profesor. - Nie ma to jak kartkówka na sprawdzianie. Ciekawe jakbyście sobie wtedy poradzili!




/*/*/*




Hermiona siedziała na fotelu w swoim pokoju. Czytała Szekspira, czyli jednego z jej ulubionych autorów. Czytanie przerwał jej dźwięk stukania do drzwi. Przyszła do niej Ginny. Gryfonka nadal zastanawiała się, skąd oni wszyscy wiedzą o haśle do Pokoju Wspólnego. Będzie musiała porozmawiać o tym z McGonagall. Ucieszyła się jednak z wizyty dziewczyny.

- Hej! - przywitała się rudowłosa. Granger od razu poznała, że nie wszystko było w porządku. Znała każde zachowanie przyjaciółki. Wiedziała kiedy była szczęśliwa, a kiedy coś ją męczyło.

- Cześć. Siadaj - pokazała dłonią na łóżko. Panna Weasley usadowiła się wygodnie. 

- Co u ciebie?

- Jakoś się żyje - Wiewiórka pokiwała głową.

- Ubierz jutro jakąś ładną sukienkę i przyjdź do Pokoju Życzeń. Będzie taka kameralna kolacja. Ty, ja, Ron i Harry, no i ewentualnie Luna. Co ty na to? - Hermiona uświadomiła sobie, że czas szybko biegł. Jutro są jej  urodziny. Cieszyła się, że w tym roku będzie bez żadnych głupich akcji i niespodzianek. Pomysł Ginny bardzo ją ucieszył.

- Wspaniale!

- Cieszę się, że się zgadzasz - wymusiła uśmiech.

- Ginny, co się dzieje? - zapytała poważnym tonem.

- Nic - odparła z trudem. Coś ją gnębiło, ale Granger jeszcze tego nie rozszyfrowała.

- Ginny! - podniosła głos.

- W pociągu na niego wpadłam, jak wychodziłam z biblioteki, również tak się stało. Kilka dni temu, na błoniach, w moim ulubionym miejscu, też był. Ja nie wiem...

- Czego nie wiesz?! W ogóle, to o kim ty mówisz?

- Ernie... - szepnęła.

- Macmillan? - Ginny pokiwała twierdząco głową. Hermiona przesiadła się na łóżko i usiadła obok niej.

- Kiedyś się w nim kochałam. Teraz nie wiem... - uroniła łzę.

- A czy on też coś do ciebie czuje?

- Chyba tak...

- Będzie dobrze. Wszystko się ułoży, zobaczysz...

- Pieprzysz...

- Ginny! - krzyknęła Hermiona. Była bardzo uczulona na wulgaryzmy i inne ,,brzydkie wyrażenia''.

- Sorry...

- Babo! Weź się w garść! Zarządzam, że ma się on pojawić na jutrzejszej kolacji! - chwyciła prędko poduszkę i zaczęła uderzać nią smutną Weasley'ównę.

- Co ty robisz? - pierwszy uśmiech zagościł na jej ustach. - Ej przestań!

Hermiona odpowiedziała jej szerokim uśmiechem. 


 /*/*/*/*/*/*
Cześć!
Rozdział nie taki jak sobie zaplanowałam. Chciałam, żeby był dłuższy, ale cóż.
Zmieniłam czcionkę na Arial. Chyba teraz ładniej wygląda.
Ja mam ferie, a gniję przed książkami ;(
Do końca ferii (14.02) powinna pojawić się miniaturka ,,Mugolski Film''.
Pozdrawiam i do zobaczenia pod miniaturką!
^^

wtorek, 26 stycznia 2016

Liebster Award #2 i #3


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywane od innego bloggera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"


Dziękuję Let Others z bloga http://letothers.blogspot.com/ za nominację ♥


Pytania:


1. Co skłoniło Cię do rozpoczęcia przygody z pisaniem?

Odkąd pamiętam, zawsze dostawałam (i dostaję) dobre oceny z wypracowań. Nie sprawia mi to trudności. Przede wszystkim sprawia mi to ogromną przyjemność :) Po prostu lubię pisać.

2. Draco czy Hermiona? - uzasadnij.

Ojejku, jakie trudne pytanie. Zacznę od tego, że bardziej utożsamiam się z Hermioną. Siedzę w książkach od rana do wieczora, wymarzone wyniki są itd. Zawsze ja to ta najmądrzejsza. Z drugiej strony lubię być w centrum uwagi jak chociażby Draco. Nadal nie wiem co wybrać. Nawet gdybym miała dostać z milion złotych, nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie.

3. Gdzie się kształcisz, a może zakończyłaś naukę i pracujesz?

Uczę się w najlepszej szkole na świecie :D Pozdro dla Karoli, Ady, Domi i Anię. Pozdrawiam również resztę klasy :) No i oczywiście najlepszego wychowawcę na świecie. Najlepsza klasa w szkole :D

4. Ulubiony pisarz?

Ło matko :D Jeśli chodzi o kobietę, to bez chwili zastanowienia - J.K.Rowling. Stworzyła ona najpiękniejszą historię jaką znam. Bez Harry'ego moje życie nie miałoby sensu. Bardzo lubię również Reginę Brett. Dzięki jej felietonom, zmieniłam to, jak postrzegam świat. Jeśli chodzi o mężczyznę, to wybieram Rafała Kosika. Jego seria ,,Felix, Net i Nika'' rozpoczęła moje wejście w nastoletni świat.

5. Jaki gatunek filmowy oraz książkowy bardziej preferujesz i dlaczego?

Uwielbiam filmy fantastyczne. Za każdym razem podziwiam, jak oni robią te wszystkie sztuczki. Kocham wszystko co nie jest związane z rzeczywistością. Fantasy to również mój ulubiony gatunek książkowy. Wspaniale jest sobie wyobrażać te wszystkie paranormalne istoty.

6.Czy wiążesz swoją karierę z pisarstwem?

Oczywiście! Moje plany związane są z dziennikarstwem.

7. Czy w twoim życiu wydarzyła się nieprzyjemna sytuacja, z której "wyciągnęła" Cię postać fikcyjna?

Jak mam słaby dzień, jest strasznie ponuro i nie mam ochoty na naukę, myślę o Hermionie. Wtedy dostaję takiego kopa, że nie wiem xD Często martwię się, że dostanę słabą ocenę. Nigdy w swojej edukacji nie dostałam 2 lub 1. Strasznie się tego obawiałam i obawiam. Zawsze myślę, że gdyby Hermiona dostała chociaż raz Trolla, nie załamałaby się. Tak sobie wmawiam i to pomaga.

8. Jaki masz stosunek do portali społecznościowych?

Nie mam nic przeciwko portalom społecznościowym. Czasem jednak denerwują mnie niektóre nowości. Posiadam jedynie Facebook'a i sporadycznie korzystam z Instagrama.

9. Czasy obecne czy 30 lat wstecz- dlaczego tak, a nie inaczej?

Czasy obecne. Dobrze mi się żyje i nie chciałabym niczego zmieniać.

10. Traktujesz bloga jak pracę, przyjemność, a może konieczność?

Zdecydowanie jako przyjemność. Lubię pisać :) Dzielenie się z innymi moimi opowiadaniami jest wspaniałe. Zawsze chciałam mieć ,,swoje miejsce w Internecie''. W końcu się zebrałam i powstał ten blog.

11.Napisz o swoich zachowaniach, których się wstydzisz(nie lubisz ich, chcesz je zmienić)

Jestem nieśmiała. Ostatnio moja koleżanka z ławki śmiała się ze mnie, bo jak odpowiadałam przy tablicy z biologii, to miałam taki dziwny głos i strasznie się stresowałam. Czasami nie trzymam się rozkładu dnia i odkładam wszystko na ostatnią chwilę. Walczę z tym. Jestem również pyskata. Z tym to ja dopiero wojuję, ale jakoś nie wychodzi.



Dziękuję za nominację CzarnaWdowa Lilith z bloga http://imaginacja-dramione.blogspot.com/ ♥



1. Dlaczego wybrałaś przygodę związaną z pisaniem?

Odkąd pamiętam, zawsze pisałam doskonale wypracowania. Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność. Lubię bujać w obłokach i tworzyć swoje historię.

2. Czy starasz się być coraz lepszą blogerką? Jak to robisz?

Oczywiście, że się staram. Zamówiłam niedawno szablon na Land of Grafic, aby blog był ładniejszy. Czytam również różne porady w Internecie. Przede wszystkim czytam Wasze komentarze i dostosowuję się do rad i uwag :)

3. Jak radzisz sobie z brakiem weny?

Idę na spacer, przeglądam różne stronki w Internecie, czytam książki.

4. Co robisz na co dzień?

Uczę się :) No i czytam dużo książek i fanfiction :)

5. Ulubione książki?

Harry Potter - nie muszę niczego tłumaczyć, bo jest to oczywiste.

Igrzyska Śmierci - długo zabierałam się do przeczytania tej trylogii. Okazała się przewspaniała. Pochłonęłam wszystkie tomy w cztery dni.

Bóg nigdy nie mruga - pięćdziesiąt felietonów Reginy Brett, które zmieniły moje postrzeganie świata. Nie ukrywam, że niektóre z cytaty z książki pojawią się w opowiadaniu :)

Seria Felix, Net i Nika - wprowadziła mnie do nastoletniego świata. Bardzo polecam ♥

Pozostałe z nich to m.in. : Niezgodna, Zbuntowana, Wierna, Ania z Zielonego Wzgórza, Czynnik Miłości, Rupieciarnia na końcu świata, trylogia ,,W otchłani'',  seria Percy Jackson i bogowie olimpijscy :)

6. Co jest twoją muzą?

Długo nad tym myślałam, ale nie mam muzy.

7. Czy zamierzasz pisać w dorosłym życiu?

Tak! Na pewno będą to jakieś powieści fantastyczne i felietony.

8. Ulubiona muzyka…?

Nie mam określonego gustu. Jednakże lubię piosenki Sarsy, Seleny Gomez, Sylwii Przybysz i wielu, wielu innych piosenkarzy ;)

9. Ulubiona część Harrego Pottera i dlaczego?

HP i Książę Półkrwi - Jest wiele czynników :) Pojawia się prof. Slughorn, którego bardzo lubię. Dramatyczna końcówka, dużo Dracona (musiałam xd). Mogłabym tak długo wymieniać.

10. Blog jest dla Ciebie odskocznią od codzienności czy musem?

Odskocznią od codzienności :) Zapominam o nauce, kartkówkach, sprawdzianach. Są to jedne z najprzyjemniejszych chwil w ciągu dnia.

11. Gdybyś mogła spotkać w prawdziwym życiu bohatera książki, kto to by był i dlaczego? (Nie może być z uniwersum Harry'ego Pottera)

Trudna decyzja, ale wybieram Katniss Everdeen. Jej charakter mnie powala. Kupiła mnie. Jest moją ulubioną postacią z Igrzysk Śmierci :)


Moje pytania :)

1.Gdybyś mogła być dowolną postacią fikcyjną przez jeden dzień, kogo byś wybrała?

2. Kim chciałaś zostać w przyszłości, kiedy byłaś dzieckiem?

3. Jaki jest najbardziej znienawidzony przez Ciebie pairing z HP?

4. Czym jest dla Ciebie przyjaźń?

5. Jakich słodyczy z Harry'ego Pottera chciałabyś spróbować?

6. Jest taki film, który Cię doprowadził do łez ?‎

7.Ulubiony aktor/aktorka ? 

8.Gdyby można było cofnąć czas, to co byś w swoim życiu zmieniła ?

9. Ulubione zaklęcie z Harry'ego Pottera?

10. Czekolada mleczna czy gorzka?

11. Kto jest dla Ciebie autorytetem i wzorem do naśladowania?



Zuzanna Riddle z bloga http://dramione-badzkolomnie.blogspot.com/

Arabella z bloga http://szkarlatna-milosc.blogspot.com/

Nil Krokusy z bloga http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com/

Julia Weasley z bloga http://fremioneturniejmagow.blogspot.com/

Potter Head z bloga http://dramione-granger-malfoy.blogspot.com/

Moon Seer z bloga http://dramione-my-heart.blogspot.com/


środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 3

           



Hermiona była bardzo zszokowana. Nie potrafiła złapać oddechu. Wodospady łez spływały po jej twarzy, która jeszcze kwadrans temu, była uśmiechnięta i radosna. Wiedziała, że Malfoy to nieobliczalny kretyn, ale nie spodziewała się, takiego obrotu akcji. Za wszelką cenę nie mogła się uspokoić. W głowie miała jeden, wielki chaos. Z sekundy na sekundę, przestawała wierzyć w milutkich rodziców Malfoy'a. Bała się. Jeśli tak będzie wyglądał najbliższy rok, wykończy się. Może ta chora rodzinka knuje spisek przeciwko niej. Strach zaczął mieszać się z niesmakiem i niechęcią. W głowie Hermiony stworzyła się mieszanka wybuchowa. Zaczęła patrzeć w jeden punkt za oknem. Za wszelką cenę chciała przezwyciężyć łzy. Niestety nie wychodziło jej to.



/*/*/*


Rozwścieczony Draco cisnął wazonem na podłogę, który rozpadł w drobny pył. Czy jego rodzice coś kombinują? Granger strasznie go zdenerwowała. Jeszcze w takiej chwili go okłamała. To była gruba przesada. Drugi września stał się najbardziej emocjonalnym dniem w jego życiu. Chłopak zacisnął pięści i wyszedł z Pokoju Wspólnego. Postanowił udać do do rodziców. Chciał się wszystkiego dowiedzieć i mieć wreszcie święty spokój. Być może zaakceptowałby pracę rodziców, jeśli nie mieliby przed nim sekretów. Wszystkie postacie z obrazów, które mijał po drodze, dziwnie na niego patrzyły i plotkowały o nim. Ich ciekawość była czasami nieobliczalna. Zawsze o wszystkim wiedzieli. Naburmuszony Ślizgon na początku roku szkolnego, to dla nich sensacja. Widać było pioruny w jego niebieskich oczach. Miał ogromne szczęście, ponieważ gdy dotarł pod salon, jego oczom ukazała się Narcyza. Wracała z Pokoju Nauczycielskiego. Zakończyła już zajęcia. Był to dla niej bardzo pracowity dzień. Jej szczęście było spowodowane uwagą uczniów, którzy niezwykle skupili się na zajęciach OPCM.


- Draco! Co ty tutaj robisz?- zapytała z uśmiechem na ustach. Podeszła bliżej syna, aby go przytulić. Ten jednak odsunął się z niechęcią. Kobieta bardzo się zdziwiła. Uśmiech się ulotnił. On się tak nie zachowywał. Od zakończenia wojny, opiekował się nią jak nigdy wcześniej. Gdy Lucjusz był na przesłuchaniach, towarzyszył i wspierał matkę. Malfoy'owie spodziewali się takiej reakcji pierworodnego. Doskonale wiedzieli, że będzie zły i obrażony. Jeden gest, jeden, jedyny gest, zmienił nastawienie Narcyzy.


- Muszę z wami porozmawiać- burknął pod nosem. Przełknęła nerwowo ślinę. Ten być może nieprzyjemny dialog, musiał się kiedyś odbyć. Kobieta pokręciła głową, po czym weszli do salonu. Był on urządzony w stylu klasycznym. Połączenie komfortu, przepychu i rozmachu było dla Malfoy'ów idealne. Salon był przestronny i na pierwszy rzut oka, oszałamiający. Jak na arystokrację przystało, wszystko było najlepszej jakości. Mahoniowe meble, idealnie komponowały się z zielonym kolorem ścian. Na jednej z szafek było pełno bibelotów, kiczowatych ozdóbek i zdjęć w ramkach. Większość z nich, przedstawiała małego Dracona. Młody Malfoy od razu usiadł na kanapę, nie zważając na ojca, drzemiącego na drugiej z nich. Lucjusz obudził się. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Zasnął przy Proroku Codziennym, który leżał na podłodze. Jego małżonka usiadła obok niego. Dyrektor Hogwartu chciał już otworzyć usta, aby coś powiedzieć, ale uprzedził go syn.

- Co jest tutaj grane?!- warknął i zacisnął pięści.- Dlaczego ja nic nie wiedziałem?




/*/*/*



Hermiona zasnęła. Śnił się jej las. Szła cały czas prosto, tak jakby miała konkretny cel. Delikatny śpiew ptaków był cudowny. Wokół panował spokój i harmonia. W ułamku sekundy, ze słodkiego snu obudził ją stukot do drzwi. Piękne chwile zniknęły, a na jej twarzy pojawił się grymas. Mogła delektować się tym lasem przez wieki. Nagle wszystko wróciło do rzeczywistości. Przypomniała sobie o kłótni z Malfoy'em. Okropnie się przeraziła, że to znowu on. Ogarnął ją wielki strach. Ciarki przeszły po jej plecach.  Długo myślała nad jakimś sensownym ruchem.

- Kto tam?- zapytała, po czym przetarła piąstkami oczy. Nie chciała nawet sobie wyobrażać, jak katastrofalnie teraz wygląda. 

- To ja -rozpoznała głos Rona. Odetchnęła z ulgą. Przerażenie zniknęło. Uspokoiła się. Sięgnęła po różdżkę i odblokowała drzwi. 


- Wejdź- powiedziała. Gdy drzwi się otworzyły, ujrzała Weasley'a z bukietem czerwonych tulipanów - jej ulubionych kwiatów. Uśmiechnęła się promiennie. Czyżby zrozumiał swój błąd? Radość panowała w każdym zakamarku sypialni. W przeciwieństwie do Granger, Ronald był niezwykle zdenerwowany. Ręce miał spocone. Nigdy w życiu nie był w takim stanie. Zaczęło brakować mu przyjaciółki. Nie chodziło tu o same prace domowe, których wkrótce będzie ogrom. Zerwał z Lavender, ponieważ obrażała Hermionę. Nie mógł już znieść ciągłego plotkowania i opowieści o wróżbiarstwie. Szybko znalazł pocieszenie u Katie Bell. Dostał hasło do Pokoju Wspólnego Prefektów Naczelnych od Luny. W końcu Pomyluna się do czegoś przydała. 

- Hermiono, chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie- popatrzył jej prosto w oczy. Hermiona była w tej chwili bardzo szczęśliwa. Po jej ciele przeszedł miły dreszczyk. Zapomniała o wszystkich smutnych chwilach. Musiała przyznać, że lato w towarzystwie Wiewiórki było fajne. Kilka razy prosiła Rona, żeby wybrali się gdzieś. Zawsze mówił, że nie ma czasu. Może teraz nadrobią stracony czas. Przyjęła od niego bukiet, a następnie przytuliła się do niego.

- Przyjaciele?- zapytała uwalniając się z uścisku.

- Przyjaciele- chłopak domyślił się, że nie ma nawet liczyć na coś więcej. Przecież Granger nie była naiwna. Teraz był szczęśliwy z Katie. Nie obawiał się, że Bell może być zazdrosna. Znał Hermionę tyle lat. Przeżywli wiele wspaniałych i niebezpiecznych przygód. Nie mogli przecież stracić tak misternie zbudowanej przyjaźni. Usiedli razem na łóżku.

- Fajnie tu mieszkasz- pochwalił pokój. On dzielił dormitorium z Harry'm. Nie przeszkadzało mu to, lecz jak każdy nastoletni uczeń, chciał mieć kąt tylko i wyłącznie dla siebie.

- Dziękuję- uśmiechnęła się ponownie. Była zadowolona, że nie jest już w konflikcie z Ron'em. Brakowało mu jego głupich tekstów i nie znikającego z twarzy uśmiechu. Było jej szkoda, że w wakacje nie zrozumiał wszystkiego. Nie było już niczego do rozpamiętywania. Grunt w tym, że jest teraz dobrze. 

- Skąd znałeś hasło?- zapytała.

- To pozostanie moją słodką tajemnicą- powiedział. Dziewczyna zauważyła, że chłopak założył swoją najlepszą koszulę. Z pewnością ta chwila była dla niego ważna. Istniały rokujące szanse, na ocieplenie ich relacji. 

- Wiesz może, kiedy Harry opuści skrzydło szpitalne?- zadała pytanie Gryfonka. Zanim zdarzył się ten incydent z Draconem, postanowiła ponownie sprawdzić stan przyjaciela, ale nie miała na to sił.

- Prawdopodobnie pojutrze. Nadal zastanawiam się, gdzie znikał w wakacje. Chyba było to coś ważnego, skoro się tak przepracował- Hermiona przytaknęła. Gdy Harry przywyknie już do lekcji i obowiązków, szczerze z nim porozmawia.- Miona, mam wrażenie, że coś jest nie tak? Płakałaś?

Tego pytania obawiała się najbardziej. Niby teraz opowie mu o wszystkim, on pobije się z Malfoy'em, a w końcu okaże się, że Ron jest tym gorszym. Granger zaczęła intensywnie myśleć. Jej zakłopotanie sięgnęło zenitu. Troll z jakiegoś przedmiotu odpada. Cokolwiek związanego z nauką, mogła wykluczyć. W końcu postanowiła wykorzystać niską inteligencję chłopaka.

- Wypróbowywałam nowe pudry, tusze, szminki i takie tam. Zaczęłam zmywać makijaż, gdy przyszedłeś- odparła. Było to najgłupsze kłamstwo. Ona i takie kosmetyki? Prędzej Pansy założyła by coś z lumpeksu, niż ona zrobiła by sobie drapieżny makijaż. Stawiała tylko na takie kosmetyki i na taki ich dobór, aby nie były zbyt widoczne.

- To w sumie wszystko tłumaczy- rzekł Weasley. Gryfonka odetchnęła z ulgą. Nie spodziewała się, że Ronald uwierzy w to.

- Poszłabym na spacer po błoniach- powiedziała dziewczyna, chcąc odetchnąć i skorzystać z cudownej pogody.

- No to idziemy!- skierowali się w stronę drzwi.


/*/*/*



Narcyza zamarła. Była bardzo zakłopotana. Nie spodziewała się takiego zachowania syna. Popatrzyła się na męża. Ten był jednak bardzo spokojny. Nie widział nic zadziwiającego. Wiedział, że nastolatkom buzują hormony.

- Synu, proszę cię, abyś opanował nerwy.

Pomimo prośby Draco zacisnął mocniej pięści. Spiorunował wzrokiem swoich rodzicieli.

- Dlaczego nic nie wiedziałem o tym, że jesteście w Hogwarcie?- zapytał nerwowo. Narcyza ułożyła usta w cienką kreskę.

- McGonagall nas poprosiła. Jest stara. Sam Merlin wie, kiedy umrze. Wolę być tutaj niż tkwić nieustannie w Ministerstwie Magii. Twoja matka nie chciała być w domu przez cały czas. Ot cała prawda- powiedział Lucjusz. Ślizgona nie usatysfakcjonowała taka odpowiedź. Postanowił jednak nie drążyć tego tematu, bo nic więcej się nie dowie. Ojciec był uparty jak osioł. Jeśli postanowił, że powie tylko tyle, to tak ma być.

- Skąd ta nagła miłość do mugoli i mugolaków?- zapytał. Postanowił, że ta odpowiedź musi być wyczerpująca.- Matko, co ty chcesz od tej Granger?

- Teraz, gdy Voldemorta już nie ma, postanowiliśmy przejść na dobrą stronę. Zaczęło się od tego dnia, którego Narcyza uratowała Harry'ego. Znasz już zresztą tą historię- chłopak pokiwał głową.- Teraz wszystko jest dla nas korzystniejsze. Jako, że jesteśmy teraz tutaj, musimy zdobyć przychylność i akceptację wszystkich uczniów. Nie możemy was dzielić na tych, których lubimy, albo na tych, którzy są czystej krwi. Tak nie może być.

Zapadła głucha cisza. Lucjusz zakończył swoją przemowę. Draco nadal uważał, że dziwnie się zachowywali, ale jednak te kilka zdań okazało się być w miarę przekonujące. Pomyślał, że gdyby on był dyrektorem Hogwartu, zapewne zrobiłby to samo. W końcu gdy cisza stała się przytłaczająca, Narcyza zabrała głos.

- Hermiona jest bardzo zdolna i mądra- zaczęła niepewnie.- Chciałabym zadbać o jej wykształcenie.

- Nie owijaj w bawełnę!- warknął Draco. Po minie matki, wszystkiego można by się spodziewać. Nawet zaczął układać sobie w głowie najgorsze scenariusze. Jedyna kobieta w tym pomieszczeniu wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:

- Jean Granger, matka Hermiony, jest siostrą Virgini Zabini, matki Blaise'a.

Chłopak się zakrztusił. ,,O cholera! To nie jest możliwe'' pomyślał. Bez słowa opuścił salon. Wiedział, że w każdej chwili może wybuchnąć. Miał nadzieję, że spotka jakiegoś pierwszorocznego i skopie mu tyłek. Może to by go uspokiło. Postanowił iść nad staw na błoniach. Na początku szedł powoli, jednak z każdym przebytym metrem zaczął biec. Granger jest kuzynką Blaise'a. Nie wierzył w to. Myślał, że matka wymyśliła całą historyjkę na poczekaniu. Gdy dotarł do wody, zdjął jedynie szatę i buty. Miał na sobie czarne spodnie i białą koszulę. Skoczył do wody. Kochał pływać. Mógł wtedy spokojnie poukładać sobie wszystko. Uwielbiał to tak samo, jak latanie na miotle. Pływanie było dla niego najlepszą formą relaksu. Najpierw zaczął szybko pływać naokoło stawu. W końcu zatrzymał się na środku i zanurzył się pod wodę. W wakacje często urządzał sobie z Zabinim zawody, kto dłużej wytrzyma pod wodą. Tym razem jednak przez dłuższy czas nie wynurzał się...


/*/*/*



Ginny właśnie wychodziła z biblioteki. Profesor Snape zdążył już zadać im okropnie wyczerpujące wypracowanie. Eliksiry były jej piętą Achillesową. W wakacje umówiła się z Hermioną, że w soboty popołudniu, będą się spotykać, a przyjaciółka wtedy pomoże jej z materiałem. Granger z chęcią przyjęła taką propozycję. Mogła sobie wtedy poprzypominać ważne rzeczy. Szatynka obiecała jej również pomoc w przygotowaniu do SUM-ów. Rudowłosej było to na rękę. Nie zależało jej na wynikach. Pomimo, że dopiero była w piątej klasie, miała już plany. Wiązała przyszłość z Quidditch'em. Gdy dziewczyna skręcała, trafiła na Ernie'go Macmillana. 

- Cześć- burknęła prawie tak samo jak 1 września w ekspresie. Nie potrafiła zamaskować faktu, iż chłopak bardzo jej się spodobał. Gdy nie była z Harry'm, czuła się jak wolny ptak - bynajmniej tak mówiła Hermionie. Bała się upokorzenia. Jej ciało przeszły dreszcze.

- Hej! Wiesz, że właśnie cię szukałem?- uśmiechnął się nonszalancko, na co Ginewra zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Zaczęła się zastanawiać, czego on od niej chce. Wykluczyła pomoc w lekcjach, bo Ernie jest rok starszy. Zapadła cisza, przerywana piskami pierwszorocznych na korytarzu. Dziewczyna strasznie się zmieszała. Wlepiła wzrok w podłogę i utworzyła cienką kreskę na ustach. Chłopak to zauważył i uśmiechnął się. Chciał być takim Malfoy'em albo Zabinim. Był ciekawy jak to jest zmieniać dziewczyny jak rękawiczki. Najpierw postanowił zacząć od Weasley'ówny. Miał co do niej inne plany...

- Muszę pilnie iść do Pokoju Wspólnego Gryffindoru- skłamała. Macmillan podszedł bliżej.

- Nie ma problemu. Mogę mówić, odprowadzając cię- zaproponował, po czym ruszyli. Dla rudowłosej każda sekunda była wiecznością. Chciała już znaleźć się w swoim dormitorium i zaszyć się pod kołderką.

- Wkrótce odbędzie się impreza Haloween'owa. Nie chciałabyś się ze mną tam udać?

Wiewiórce opadła szczęka. To było niemożliwe, aby on poszedł z nią na imprezę! Myślała, że za chwilę obudzi się z tego snu.

- Yyy....Ok- rzuciła szybko i uciekła.


/*/*/*



- Nie sądzisz, że on teraz wie za dużo?- zapytała Narcyza. Lucjusz podrapał się po głowie. Udawał, że wszystkim się przejmował, choć wcale tak nie było. Co ona myślała? Draco już się dowiedział. Niedługo dowie się Granger, a po niej Blaise. Niedługo cały Hogwart będzie wiedział.

- Hermiona też będzie musiała się wcześniej, czy później dowiedzieć- odparł.Kobieta musiała się z nim zgodzić. Tylko ona wiedziała o siostrze Virginii.



Gdy Draco obchodził swoje piąte urodziny, Virginia Zabini i Blaise udali się do Malfoy Manor na obiad. Był to najzwyklejszy czwartek. Lucjusza nie było w domu, gdyż pracował. Przyjęcie dla większej ilości osób, miało odbyć się w sobotę. Gdy przekroczyli bramę rezydencji, mały Draco wybiegł da nich i przybił piątkę przyjacielowi. Po zjedzonym obiedzie, chłopcy poszli na dwór, aby się pobawić, a ich matki zasiadły w salonie i zaczęły rozmawiać. 




- Jak oni szybko rosną... Draco tak niedawno się urodził!- wzdychała Narcyza. Miała wrażenie, że wczoraj odbył się poród, ale minęło już pięć lat.


- Oj tak! Mój Blaise też taki duży! A Hermiona jaka piękna!- wyrwało się Virginii. Matka Dracona popatrzyła na nią pytająco. Była ciekawa, o kogo chodzi. 

- Ups! Nie powinnam mówić... - spuściła wzrok. Nie zdążyła ugryźć się w język.- Pewnie teraz chcesz poznać tą historię, prawda? 

Narcyza pokręciła głową. Nie spodziewała się żadnych ogromnych wyznań. Pewnie to tylko jakaś córka koleżanki.

- Nie jestem jedynaczką, tak jak myślałaś. Mam siostrę, a mianowicie Jean. Jest mugolką. Najpierw urodziłam się ja. Moim ojcem był jakiś czystokrwisty czarodziej, który zmarł po moich narodzinach. Cztery lata później urodziła się Jean. Z kolei jej ojcem był mugol. Gdy Jean nie dostała listu z Hogwartu, zdziwiłyśmy się. Musiał zajść jakiś bardzo poważny błąd. Ona się nie przejęła. Nie obchodziło ją to, że będzie uczyła się ,,w jakimś Hegwardzie, czy jakimś innym Hogwarcie''. Matka odesłała ją do ojca. Ja jednak utrzymuję z nią stały kontakt. We wrześniu, jej córka, Hermiona skończy pięć lat. Bynajmniej jej życie układa się tak, jak trzeba...



/*/*/*



Była wyśmienita pogoda. Świeciło słońce i było bardzo ciepło. Ptaki delikatnie śpiewały, a po wczorajszym wietrze nie było śladu. Hermiona zdziwiła się, że na błoniach nie ma żadnych uczniów. Nie sądziła, że wraz z pierwszym tygodniem szkoły, zaczną się uczyć. Ogarnęła ją cudowna błogość. Dawno nie czuła się tak dobrze. Ronald z kolei był z siebie dumny. Udało mu się ją przeprosić. Jednakże wszystkie jego myśli krążyły wokół Katie Bell. Wiedział, że ją kocha. To nie było to samo co z Lavender Brown. Tym razem była ta szczera i prawdziwa miłość. Hermionie zrobiło się na tyle gorąco, że zdjęła sweterek. 

- Piękny dzień!- zauważył Ron.

- Tego było mi trzeba!- uśmiechnęła się dziewczyna. Zapomniała o sprawie z Malfoy'em. Jedynie myślała o odpoczynku. Chciała, żeby ta chwila trwała przez wieki. Niestety Ron przerwał jej ekscytację naturą.

- Hermiona... Tam się chyba ktoś topi...- powiedział Weasley. Szybko pobiegli w stronę zbiornika wodnego. Granger od razu rozpoznała włosy jej dręczyciela.

- Malfoy...- szepnęła - Trzeba go szybko przenieść do skrzydła szpitalnego!

- Żartujesz chyba?! Ta tleniona fretka...- nie dokończył, bo Gryfonka spiorunowała go wzrokiem. Może to i był Malfoy, ale sumienie nie pozwoliłoby jej później żyć. Nie będzie patrzyła na śmierć nawet największego wroga! Pomoże mu, ale nie za darmo. Będzie ją musiał przeprosić za wszystko. Przecież niecodziennie ratuje się największego wroga! Oszołomienie i smutek na przemian ją uderzały. Wyjęli nieprzytomnego z wody i udali się prędko do skrzydła szpitalnego.



/*/*/*

Hejka, hej, hejloł xd
Tak oto Druella ukończyła pisanie tegoż rozdziału ♥
Nieźle pomieszałam ;)
W końcu kończy się to pierwsze półrocze. Średnia 5.20. Oł jea! Chwalcie się swoimi wynikami :)\
Na ferie planuję napisanie pierwszej miniaturki. Zarys w głowie już mam, ale trzeba jeszcze odrobinę pogłówkować.

Pozdrawiam^^
Aveline Gross